sobota, 3 września 2011

Eksmisja



Tak właśnie będzie.
..
Już jestem na Czarnowie.
Rozglądam się
Na przejściu znów pojawili się kandydaci.
Reklamuje się "niezależny senator z Kielc" - "niezależny z wyboru.."
dodaje w innym miejscu - ale nie wyjaśnia z czyjego wyboru - jest teraz niezależny.
Czy to jest polityka?
Ależ skąd!
To bezwzględna walka o przetrwanie, utrzymanie się na fali. Nic więcej i nic mniej.
Patrzę w stronę Stacji Krwiodawstwa - która de facto już pada; nie ma chętnych do oddawania krwi za friko - to wszystko się skończyło.
Za Stacją Krwiodawstwa dwa budyneczki dwupiętrowe; dawne hotele pilęgniarek - teraz socjal.
Zresztą; ogromny hotelowiec w tle - też dawny hotel służby zdrowia - jedna z ostatnich budowli Komi w tym zakresie - teraz też socjal.
Gdzie mieszkają młode pielęgniarki i lekarki i lekarze?
Otóż nie wiem na pewno gdzie mieszkają.
Może u rodziny, albo wynajmują - może wyjeżdżają?
Jedno jest pewne; tutaj widać sytuację;jak ujęcie.
..
Myśli mam smutne bo jestem smutny; mam obserwować eksmisję Matematyka.
Wcale się tam nie pchałem.
Dzwonił wczoraj dwa razy jak byłem w Bibliotece - nie mogłem rozmawiać.
Potem wieczorem;"popilnujesz tylko teczkę z dokumentami.."
Zgodziłem się..z ociąganiem.
Eksmisja - przecież to dramat - albo tragedia.
Zle się bawicie powiedziałbym; nie przesadza się starych drzew.
Dla człowieka starego - takie wyrzucenie za burtę - to prawdziwy szok.
On to wie i on to rozumie (Pascal)
To wyrok śmierci z odroczeniem (..)
..
Prof.O.Józef M. Bocheński;
A z tym łączy się jeszcze coś innego. Człowieka stać - może nawet przede wszystkim
- na refleksję. Nie zwraca się jak chyba wszystkie inne zwierzęta, wyłącznie ku światu zewnętrznemu. Potrafi zastanowić się nad sobą, troszczyć o siebie - pytać o sens własnego życia. Jest też bodaj jedynym zwierzęciem, które jasno zdaje sobie sprawę z tego, że musi umrzeć.
(..dokładnie - Pascal)
..
(Józef M.Bocheński,Ku filozoficznemu myśleniu Instytut Wydawniczy Pax Warszawa 1986 s.53)
..
Jeszcze dzwoniłem do Szachisty -"to nic takiego.." - powiedział - lecz sam przyjść nie chciał; "nie mogę, mam zajęcia.."- wykręcał się.
Przecież Matematyk to nasz wspólny znajomy - kiedyś ze spotkań w klubie - ostatnimi laty - ze spotkań i krótkich rozmów gdzieś na ulicy.
..
..
(..)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz