środa, 11 listopada 2009

Domność(3)

wtorek, 10 listopada 2009

Domność(3)

 
..a wtedy autobus podjechał punktualnie..
..a potem..znów wędruję..
".. i po co..?"
..miałem coś innego w planie, i choć tekst się pojawiał, nie odważyłem się w nocy; tutaj mam regułę,
..nie tyle "żelazną" co praktyczną; nie wolno igrać w nocy z Co-Partnerem; to nie kartka papieru.
.. i tak sobie medytuję i podczytuję Gombrowicza Dziennik t.II - jak wracał w kwietniu 1963 do Europy..
..spaceruje po statku, gra w szachy, medytuje;
"wałęsam się..i wszystko o czym pomyślę, jest już w tej samej chwili trochę dalej.Myśl moja za mną, nie przede mną.
Telegram od Kota Jeleńskiego -że mają mi przesłać dwieście dolarów. Dotąd pieniędzy nie ma. Może w Las Palmas?
Nudno. Ani jednej ciekawszej twarzy. Szachy. Wygrałem konkurs, zdobyłem medal i jestem mistrzem szachowym statku.
Osiąganie śmierci ruchem wstecznym? (nie ufam takim"myślom")(to był wtorek)
W środę noc na pokładzie i wspomina wędrówkę na Chrobrym do Argentyny i wczesne opowiadanie Zdarzenia na brygu Banbury..;"Złudzenia! Miraże! Fałszywe związki! Zaden ład, żadna architektura, ćma w moim życiu, z której nie wyłania się ani jeden prawdziwy element kształtu-.."
W piątek zachwyca się Europą i Paryżem;"Europa przede mną! Paryż!"
..wspomina rok 1928 gdy tam był, szykuje się do "bitwy..", jest rozbity i chory. Ma 59 lat.
..a następnie w niedzielę 22 kwietnia zachwyca się, że do Barcelony zawitał 22;
"Dotknąłem ziemi europejskiej dziś, 22-go, od dawna wiem, że dwie dwójki, to moja cyfra, ziemi argentyńskiej dotknąłem po raz pierwszy 22-go( sierpnia). Witaj, magio! Analogia cyfr, wymowa dat..nędzarzu, jeśli nie możesz w co inne, spróbuj w to siebie zlowić"(s.254-258).
..i tutaj zrozumiałem, czego oczekiwał od Europy Witold Gombrowicz w 59 roku życia.
Zadziwiające, że ten fragment tak umykał, a przecież..a przecież..
..i na domiar; liczba "22" fascynuje mnie od dawien dawna;w kilku adresach i numerach występowała, poczynając od Kielc i dzieciństwa; ale ona ma inne właściwości, ta liczba; dla mnie magiczna i (dla mnie zła) - więc to było najważniejsze;
Witold Gombrowicz w Argentynie tak naprawdę czul się quasi-bezdomny..
..i bał się bezdomności?
.."cały czas..".
..
..
Posted by Picasa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz